Pierwsza gwiazdka, pięknie przystrojona choinka, stół zastawiony tradycyjnymi wigilijnymi potrawami… Wesoła piosenka o świętach „Święta to czas niespodzianek 4. Słodki króliczek i pisanki: Ten uroczy króliczek wysuwa głowę z jajek wielkanocnych! To święto kolorów, odrodzenia i czas kwitnienia nowych kwiatów. Wielkanoc to także święto, które celebruje zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Niech wyobraźnia Twojego dziecka wzniesie się wysoko podczas kolorowania tego obrazka. Szklana pułapka. Tytuł oryginalny: Die Hard. Gdzie obejrzeć: Disney+, Apple TV, Chili, vod.pl. Abstrahując od zgodności polskiego tłumaczenia z oryginałem, stwierdzić można, że Szklana pułapka to – obok Kevina samego w domu – jeden z najbardziej kultowych filmów świątecznych w naszym kraju. Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego Alleluja. . Referat wygłoszony 10 kwietnia br. na II Zjeździe Konfesyjnych 2021. Mamy za sobą Święta Wielkanocne, których głównym elementem było oczywiście zwiastowanie Słowa Bożego. Szczególnie teraz w warunkach trwającej od roku pandemii być może bardziej spragnieni jesteśmy dobrego, pozytywnego przekazu, który w końcu Święta Wielkanocne nam przynoszą. Kościół od ponad 2000 lat zwiastuje Słowo Boże, wskazując w nim na Jezusa Chrystusa, opierając się na tym samym tekście źródłowym, a jednak mówiąc do innych ludzi. Ludzi z innymi potrzebami, z inną formacją intelektualną, z inną przyswajalnością tekstu. Dlatego też chciałbym w tym referacie prześledzić 4 wybrane przeze mnie kazania wielkanocne, dostępne w języku polskim, będące w miarę reprezantywne dla swojej epoki. Te cztery kazania pochodzą z 4 różnych Postylli o których na wstępie krótko nadmienię. Pierwsze kazanie pochodzi z „Postylli Domowej” ks. Marcina Lutra, zawierającej kazania z lat 1532-1534, a wydanej po raz pierwszy w roku 1544. Nie jest to oczywiście jedyny zbiór kazań Lutra, ale jest on zdecydowanie najpopularniejszy. Jest on również publicznie dostępny na stronach internetowych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Zastanawiałem się nad wykorzystaniem znanej postylli ks. Samuela Dambrowskiego, jednakże jego kazania są na tyle długie, szczegółowe i obszerne teologicznie, że zrobiłby się z tego oddzielny referat. Drugie kazanie pochodzi z postylli reprezentującej czasy nam bliższe. Jej autorem jest bystrzycki pastor – ks. Wilhelm Raschke (w funkcji: 1830-1855), którego Postylla ukazała się w roku 1888. Wybrałem go z paru powodów. Po pierwsze – sam mieszkam w Bystrzycy, przez parę lat pracowałem w tutejszym zborze, a ks. Raschke „spoglądał” na mnie ze swego portretu w bystrzyckiej zakrystii. Ale przede wszystkim jest Postylla, która do dziś jest czytana wśród śląskiego ludu. Był to duchowny, który zaangażowany był w troskę o moralność powierzonej mu owczarni, szczególnie znany był z walki z dość powszechnym pijaństwem. Trzecie kazanie pochodzi z postylii „Okruchy ze Stołu Pańskiego” wydanej przez „Augustanę” w roku 2005, a która zawiera kazania biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Andrzeja Wantuły (1905-1976). W mej ocenie była to najwybitniejsza postać polskiego luteranizmu XX wieku – był bowiem nie tylko biskupem (a w tej materii najwybitniejszy był jednak niewątpliwie ks. Juliusz Bursche), ale też znaczącym teologiem. I w końcu ostatnie kazanie, wkraczające już w wiek w którym żyjemy, to też wybór dość osobisty. Tak się złożyło, że mamy dziś rocznicę jego tragicznej śmierci w Smoleńsku, a mowa tu o ks. Adamie Pilchu, moim proboszczu, którego kazaniami w tym szczególnym etapie mojego życia, czyli końca szkoły średniej, czasu pomaturalnego i początku studiów teologicznych, mogłem się budować. Tu posłużę się jego postyllą „Byłem przechodniem”, wydaną przez „Świat Książki” w roku 2011. 1. Wielkanocne kazanie ks. Marcina Lutra Zacznijmy jednak od tego, co znajdujemy w Lutrowej „Postylli Domowej”. Luter oparł swoje kazanie o fragment Ewangelii Mt 28,1-10 – czyli opisu zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Klasyczną perykopą ewangelijną na Niedzielę Wielkanocną jest opis z Ewangelii Marka. Tekst z Mateusza był czytany podczas Wigilii Wielkanocnej, a w ewangelickiej Wittenberdze był śpiewany wyjątkowo na melodię orędzia paschalnego czyli tzw. Exsultetu. We współczesnym porządku czytań KEA fragment z Ewangelii Mateusza przeznaczony jest do porannego nabożeństwa wielkanocnego (Jutrzni, Rezurekcji), natomiast w Niemczech bywa on czytany podczas Wigilii Paschalnej. A teraz przyjrzyjmy się treści. Luter rozpoczyna od streszczenia tego wszystkiego, co wydarzyło się w Wielkim Tygodniu. Następnie przechodzi do szczegółowego opisania tego, jak wyglądało zmartwychwstanie i towarzyszące mu znaki – jak np. trzęsienie ziemi. Wykracza nawet dalej poza Mateuszową perykopę, przypominając historię uczniów idących do Emaus. Zaznacza przy tym dogmatyczne znaczenie wielkanocy: „A potrzeba to dobrze wiedzieć, albowiem jest to artykuł wiary naszej, że Chrystus dnia trzeciego zmartwychwstał”. Tym samym przechodzi od teorii do praktyki słowami: „Wszelakoż nie dosyć to, znać tę historię; powinniśmy się też nauczyć, ku czemu nam to służy, i jak tego używać mamy. O tym też teraz nieco powiemy”. Luter prezentuje słuchaczom dwa obrazy – Jezusowe cierpienie Wielkiego Piątku i piękny obraz Wielkanocnego zwycięstwa. Tym samym między Wielkim Piątkiem a Niedzielą Wielkanocną istnieje z jednej strony przepaść, a z drugiej strony najściślejszy związek. Te dwa różne światy łączą się w jeden, wspólny artykuł wiary, który brzmi: „Chrystus ukrzyżowany umarł i pogrzebany jest, zstąpił do piekła, trzeciego dnia zmartwychwstał”. Wielkanoc nie wymazuje Wielkiego Piątku. Obie rzeczywistości są kluczowe w duchowości chrześcijańskiej proponowanej przez Lutra. Wielki Piątek ma nieustannie przypominać o ludzkiej grzeszności, natomiast Niedziela Wielkanocna przypomina nam o odpuszczeniu grzechów. Widzimy tu klasyczny luterański dualizm, który znamy chociażby z formuły „Simul justus et peccator” - czyli „Jednocześnie sprawiedliwy i grzeszny”, czy też odczytywania Słowa Bożego z rozróżnieniem na Zakon (Prawo) i Ewangelię. Dalsza część kazania kontynuuje powiązanie między Wielkim Piątkiem a Niedzielą Wielkanocną. W ofierze krzyżowej Luter widzi: 1) zapłatę za nasze grzechy a po 2) odebranie mocy diabłu. Myślę, że o ile pierwszy wątek jest dość powszechnie znany, to drugi jest bardziej marginalny – dlatego troszkę się nad nim pochylmy. Luter pisze: „[Jezus] diabłu moc odebrał, tak że diabeł nie może więcej chrześcijan przymusić do grzechu, jak dawniej, póki jeszcze nie przyszli do Chrystusa. Z pomocą bowiem Ducha Świętego mogą dać odpór duchowi złemu, i obronić mu się słowem Bożym i wiarą, tak iż im pokój dać musi”. I tu przychodzi mi do głowy pewne skojarzenie, które nabiera na symbolice właśnie w tym paschalnym, wielkanocnym kontekście. Wystarczy bowiem popatrzeć na liturgię Chrztu Świętego. Częścią tej liturgii był tzw. „egzorcyzm”. Resztki tego egzorcyzmu można znaleźć chociażby w ewangelickiej liturgii chrzcielnej w Agendzie II wydanej w roku 2006 przez wydawnictwo „Warto”. W formule Chrztu stosowanej przez Lutra znajdowały się słowa: „Wyjdź z niego duchu nieczysty i ustąp miejsca Duchowi Świętemu” (tłumaczenie własne, na podstawie oficjalnego tłumaczenia czeskiego ze śpiewnika ECAV). Myślę, że to jest godna uwagi myśl, czy jesteśmy we władaniu ducha nieczystego, czy też Ducha Świętego. Wracając jednak do tekstu, widać konsekwentne podtrzymywanie związku Wielkiego Piątku z Niedzielą Wielkanocną. Luter pokazuje jak wspaniały świat prezentuje nam Wielkanoc: „Przeto taki wesoły, przyjemny, pocieszający obraz wielkanocny powinniśmy z pilnością i dobrze oglądać i w sobie odtwarzać; bo w obrazie tym nie masz ani grzechu, ani śmierci”. Wiadomo, że świat w którym żyjemy jest naznaczony zarówno grzechem jak i śmiertelnością. Wielkanoc pokazuje nam – też świat będzie inny. Chrystus przynosi nam inny świat. Jednak doczesne życie chrześcijańskie pozostaje walką z diabłem i grzesznością, w której naszą jedyną mocą i obroną jest Jezus, co Luter nazywa „sztuką”, której wrogów widzi jednocześnie w muzułmanach (dosłownie: Turkach), Żydach i rzymskich katolikach (dosłownie: papistach). Luter zarzuca im poleganie na własnych siłach, co niweluje znaczenie wiary. Kazanie kończy się słowami, które dobrze obrazują Lutrową teologię: „Ty się zaś naucz nie polegać nigdy na twojej świętobliwości, lecz tak się wmyśl w ten miły obraz Chrystusowy, jak gdybyś nic nie wiedział o sobie; właśnie tak jak oczy twoje nie widzą siebie samych, gdy patrzysz przed siebie, żebyś w sercu swoim miał tylko Chrystusa, który zmartwychwstał, grzech i piekło zwyciężył. Tak ozdrowiejesz. Do tego niechże nam pomoże nasz miły Pan, Chrystus Jezus!”. 2. Wielkanocne kazanie ks. Wilhelma Raschkego (Raschki) Na samym wstępie pewna uwaga techniczno-językowa. Poprawna odmiana niemieckiego nazwiska „Raschke” powinna brzmieć – Raschkego. Jednakże we wstępie do postylli redakcji ks. Karola Michejdy znajdujemy formę „Raschki”. Dla osób nieznających kontekstu cieszyńskiego chciałbym nadmienić, że istnieje tu popularne nazwisko Raszka (czyli z odmianą: Raszki), być może więc miejscowi, bystrzyccy, polskojęzyczni (czyli mówiący „po naszymu” - w gwarze cieszyńskiej) zborownicy dokonali „lekkiej” polonizacji nazwiska swego duszpasterza. Tekst na który kazał ks. Raschke to perykopa z 1 Kor 5,6-8. Jest to klasyczna lekcja przeznaczona na Niedzielę Wielkanocną. Tu warto nadmienić jeszcze jedną rzecz. Od czasów Reformacji, miejscami aż do XX wieku przyjął się zwyczaj wygłaszania kazań tylko na podstawie perykop liturgicznych (Lekcji lub Ewangelii). Tym samym teksty kazalne powtarzały się zwykle co dwa lata, a czasem co rok. Dla porównania współcześnie KEA w Polsce stosuje cykl 6-letni, czyli perykopy kazalne powtarzają się co 6 lat. Ponieważ tekst kazalny jest stosunkowo krótki pozwolę go sobie zacytować jednakże wg przekładu brytyjskiego: Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus. Obchodźmy więc święto nie w starym kwasie ani w kwasie złości i przewrotności, lecz w przaśnikach szczerości i prawdy. Zanim jednak ks. Raschke przytacza słowa Lekcji, ma miejsce wstęp, podczas którego pada parę istotnych teologicznie myśli. Pisze on chociażby: „Artykuł o zmartwychwstaniu jest fundamentem wszystkich innych artykułów wiary chrześcijańskiej” - widać tu pewną polemikę z racjonalizmem, który zmartwychwstanie albo marginalizował, albo wręcz odrzucał. Nadmienię tylko, że dwaj poprzednicy ks. Raschkego na urzędzie pastorskim w Bystrzycy byli teologami racjonalistycznymi. Następnie czytamy: „Jeżeli Pan nie zmartwychwstał, nie ma dla nas zbawienia. Narodzenie i śmierć Jego nic nam nie pomogą, jeżeli pozostał w grobie”. To pokazuje jak kluczowe są święta wielkanocne i może stanowić ciekawy głos w debacie – czy Wielki Piątek jest dla luteran większym świętem niż Niedziela Wielkanocna? Na koniec wstępu ks. Raschke wprowadza przyrównanie klimatyczne w stosunku do różnicy między Wielkim Piątkiem a Wielkanocą. Wielki Piątek to zima (dosłownie: zima okrutna), natomiast Wielkanoc to „wiosna radosna”. Po czytaniu perykopy następuje właściwa część kazania. Widać bardzo mocne podkreślanie więzów między Wielkim Piątkiem a Wielkanocą. Punktem wyjścia są pytania, które rodzą się pod krzyżem, a na które pusty grób przynosi odpowiedzi. Przytoczę więc te pytania wraz z odpowiedziami, w formie którą znajdujemy w postylli (na marginesie – nie był to dokładnie język ks. Raschkego, który jako Niemiec posługiwał się dość specyficzną polszczyzną, za formę językową obecną w Postylli odpowiada jej redaktor ks. Michejda): 1. Czemu Bóg złośliwości nie poskrania? Wielkanoc odpowiada (zwróćmy uwagę na tę formułę!): Bóg ją dopuszcza, ale musi służyć jego zamiarom, a nareszcie bywa zawstydzona. 2. Czemu szczerości i prawdy [Bóg] więcej nie wspiera? Odpowiedź: Szczerość i prawda na ostatku zawsze zwyciężają. 3. Czemu chrześcijaństwo tak pomału się rozszerza? Odpowiedź: Bóg nikogo do wiary nie przymusza, przeto rozszerza się pomału, ale ustawicznie. 4. Czemu cnota nie bierze większej nagrody? Odpowiedź: Nie dla zysku mamy być cnotliwymi, a nagroda za cnotę jest wieczna. 5. Czemu nam wieczność taka ciemna? Odpowiedź: Tyle o niej wiemy, ile nam wiedzieć pożyteczne. Osobiście bardzo podoba mi się takie zestawienie, że Wielki Piątek przynosi nam pytania, natomiast Niedziela Wielkanocna przynosi nam odpowiedzi. To co rzuca się w oczy w tych punktach które prezentuje kaznodzieja, to bardzo silne ukierunkowanie moralizujące. Jak już wspomniałem ks. Raschke był znanym działaczem na rzecz moralności ludu śląskiego, zwłaszcza w zakresie walki z alkoholizmem. Nacisk na moralność był charakterystyczny zarówno dla racjonalizmu, jak i dla pietyzmu. Oba kierunki bardzo silnie odciskały się na XIX-wiecznym Śląsku Cieszyńskim. Drugą rzeczą rzucająca się w oczy jest bardzo mocne podkreślanie Wielkiego Piątku. Nie ma więc miejsca na samodzielną opowieść o pustym grobie, ale pusty grób jest jakby kontynuacją opowieści o śmierci na krzyżu. I tu pojawia się pewna wątpliwość odnośnie wyważenia pewnych akcentów. Słyszałem taki złośliwy dowcip, który brzmi: „Po czym poznać, że Ewangelicy świętują radosne święta Wielkanocne? Po żałobnym ubiorze księdza”. Oczywiście w przypadku Śląska Cieszyńskiego to trochę nietrafiony dowcip, bo w Wielkanoc w odróżnieniu od Wielkiego Piątku zakładano i zakłada się białą komżę, ale problem generalnie jest. Mamy bardzo dobrze opracowany czas pasyjny, multum pieśni, tygodniowe nabożeństwa pasyjne, w tradycji słowackiej niedzielne nabożeństwa pasyjne (na niedziele: Judica i Palmową, oraz Wielki Piątek), a w Wielkanoc czasem brakuje tej radosnej atmosfery. A wystarczy cofnąć się do kazania Lutra, aby zobaczyć jak ważny jest ten radosny obraz, który przynosi nam wielkanocny poranek. Niemal na samym końcu kazania ks. Raschkego znajdują się słowa, które chciałbym tu zacytować: „Wielki Piątek i Wielkanoc to święta ściśle z sobą złączone, jedno drugie uzupełnia, jedno drugiemu dodaje blasku. Nie minie i nas Wielki Piątek, dzień ciężkiego boju i śmierci; ale ufajmy, czeka i nas Wielkanoc, dzień radosnego zmartwychwstania i przejścia do wiecznego żywota”. Tu widzimy taką perspektywę egzystencjalną – jesteśmy przed Wielkim Piątkiem, czyli: tym bardziej, tym dalej od Wielkanocy. Oczywiście to nie jest jedyna perspektywa, którą możemy przyjąć w kontekście Świąt Paschalnych, ale widać, że tutaj jest ona dominująca. 3. Wielkanocne kazanie ks. Andrzeja Wantuły Przyszło nam teraz pochylić się nad kazaniem ks. Andrzeja Wantuły, które to wygłosił on we Wiśle w roku 1950, czyli w drugim roku jego drugiej (bowiem przerwanej przez II Wojnę Światową) kadencji proboszczowskiej. Podstawą kazania nie jest tu perykopa liturgiczna, ale fragment z 1 K 15,14: „a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara” (BW). Od mniej więcej XIX wieku rozpowszechniła się praktyka kazań na podstawie innych tekstów biblijnych niż te czytane sprzed ołtarza. Ta praktyka do dziś najsilniej przetrwała na Słowacji. W KEA w Polsce została ona znacząco zmarginalizowana wraz z przyjęciem nowych porządków czytań. Styl kaznodziejski ks. Andrzeja Wantuły różni się od tego, który znajdziemy w starych postyllach. Duchowny używa o wiele bliższego naszym uszom języka. Pewnego dramatyzmu dodaje też rok (1950) w którym zostało ono wygłoszone, były to bowiem czasy komunizmu w jego najgorszej, stalinowskiej wersji. Kazanie rozpoczyna się od wspomnienia spotkania z jego byłym wychowawcą gimnazjalnym, który chciał dowiedzieć się czegoś właśnie na temat zmartwychwstania. Pytający nie był jednak usatysfakcjonowany odpowiedzią ks. Wantuły, oczekiwał bowiem bardziej osobistej, indywidualnej odpowiedzi. Zaś teolog był zdziwiony tym, że osobista opinia współczesnego człowieka miałaby być ważniejsza niż świadectwo Biblii, czy światków pierwszego stulecia chrześcijaństwa. Widać w tym takie zalążki świata w którym dziś żyjemy, taką fascynację innością. Mało kiedy nas luteran pyta się o zmartwychwstanie, jak już to wynika to albo z małej wiedzy o naszym wyznaniu, albo takim poszukiwaniu egzotyki, w stylu „to też chrześcijanie, ale inni, i oni tu nawet żyją!”. Ale ci co mają elementarne pojęcie o wyznaniach chrześcijańskich wiedzą, że to nie jest jakiś pociągający temat. Lepsze jest to, co odróżnia. Ta sytuacja staje się ciekawym punktem wyjścia dla ks. Wantuły, który skupia się na autorytecie Pisma Świętego. Mówi on, iż w kontekście zmartwychwstania to Pismo Święte jest „jedynym źródłem naszych wiadomości i wiary”. Podkreśla, że świadectwo Biblii na temat zmartwychwstania jest zgodne. Zmartwychwstanie jest więc faktem, było rzeczywiste a nie symboliczne, i jako takie stanowi fundament chrześcijaństwa. Ks. Wantuła kontynuuje wątek autorytetu Pisma Świętego. Wyczuwam tu pewną chęć oddzielenia się od umierającej już wtedy teologii liberalnej, od ostatnich wykrztuszeń racjonalizmu, który zachwycał się przede wszystkim nad ludzką mądrością. Kaznodzieja pisze: „Im dłużej zgłębia człowiek księgi mądrości ludzkiej, tym mniej ma dla nich podziwu. I przeciwnie, im częściej wertuje karty tej starej księgi, którą Biblią nazywamy, tym chętniej i radośniej do niej wraca”. To prowadzi go do dośc istotnej konkluzji: „Miejmy w sprawach wiary zaufanie do Pisma Świętego! Wiele naszych trudności wynika właśnie z tego, że owa stara księga Bożej mądrości, Biblia, straciła u nas swój bezwględny autorytet, że jej nie darzymy należnym zaufaniem. … Kto prawdziwie zakosztował mądrości zarówno ludzkiej, jak i Bożej, ten pozostanie przy tej ostatniej”. Myślę, że są to bardzo ważne słowa, które każdy z nas może spróbować odnieść do sytuacji, w której dziś żyjemy. W dalszej części kaznodzieja wskazuje na to, że człowiek ma do wyboru dwie drogi życia. Jak czytamy: „Jest życie prowadzące do śmierci i śmierć, która prowadzi do życia”. Całe kazanie jest utrzymane w bardzo silnym, apologetycznym tonie. Nie ma co się dziwić, Kościół ewangelicki po II Światowej musiał nie tylko rozprawić się z łatką „niemieckości”, z reguły nieprzyjazną postawą Kościoła większościowego, ale również z zagrożeniem dla wiary, jakie niósł ze sobą komunizm. Co ciekawe bardzo mało jest w omawianym kazaniu nawiązań do Wielkiego Piątku. Ciężko jest powiedzieć czemu tak, skoro 100 lat wcześniej tendencje były dokładnie odwrotne. Tu jednak ciężko znaleźć na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. 4. Wielkanocne kazanie ks. Adama Pilcha Na koniec wracamy do tekstu kazalnego, od którego dziś zaczęliśmy – czyli Mateuszowego opisu zmartwychwstania Jezusa (Mt 28,1-10). To właśnie – podobnie jak ks. Marcin Luter, na ten tekst kazał warszawski pastor ks. Adam Pilch. W jego postylli znajdują się dwa kazania wielkanocne, ale wybrałem to, bo po pierwsze jest ono pierwsze w kolejności, a po drugie może ono pozwolić dokonać porównania z kazaniem ks. Marcina Lutra. To co rzuca się w oczy w kazaniu ks. Pilcha, a co współgra z kazaniem ks. Wantuły, i kontrastuje z kazaniami ks. Lutra a jeszcze bardziej ks. Raschkego to marginalny udział tematyki wielko-piątkowej w omawianym kazaniu wielkanocnym. Być może należy to rozpatrywać z perspektywy pewnego trendu, w którym Wielkanoc nie jest tylko dokończeniem historii Wielkiego Piątku. Ma to też swoją logikę w roku kościelnym, bowiem święta Zmartwychwstania Pańskiego rozpoczynają tzw. okres Wielkanocny trwający do Wniebowstąpienia Pańskiego z pewnym przedłużeniem do Święta Trójcy Świętej. Kazanie ks. Pilcha zbudowane jest na opowiadaniu, które przynosi Mateuszowy opis zmartwychwstania. Istotna jest więc reakcja kobiet na pusty grób czyli brak Jezusa w miejscu, w którym by go oczekiwały. Kazanie jest bardzo współczesne – co nie powinno nas dziwić, myślę, że odpowiada na współczesne pytania i wątpliwości, nie jest jednocześnie zbyt współczesne, to znaczy zbyt zanurzone w ówczesnej sytuacji. Chciałbym przytoczyć parę fragmentów tego kazania, które uważam za godne uwagi. Już na samym początku pojawia się bardzo poważne pytanie: „Czy wierzymy w to, co usłyszeliśmy z kart Ewangelii?”. Po paru zdaniach pada nawiązanie do Wielkiego Piątku, mianowicie: „Czy Wielki Piątek, z jego tragiczną rzeczywistością krzyża, nie jest nam tysiąckrotnie bliższy, ponieważ tę rzeczywistość możemy odnieść do nas samych?”. Faktycznie dla wielu osób z zewnątrz może być zadziwiające jak wielką frekwencją cieszą się wielkopiątkowe nabożeństwa, a jak mniejszą – w stosunku do pamiątki śmierci Jezusa, cieszy się wspomnienie Jego zmartwychwstania. Choć tu z perspektywy mojego zboru muszą powiedzieć, że sytuacja jest akurat odwrotna, ale w kontekście polskiego luteranizmu jak jest, dobrze wiemy. Następną ciekawą myślą jest stwiedzenie: „Wielkanoc jest Bożym NIE w stosunku do naszego strachu”. Myślę, że dzisiejsza homiletyka zwłaszcza w kontekście ewangelickim bardzo często skoncentrowana jest właśnie wobec różnych lęków, strachu, niepokoju, niepewności, które wypełniają ludzkie serca. To nie są czasy ortodoksji kiedy kazanie było wykładem dogmatycznym, ani nie są to już czasy racjonalizmu, choć jeszcze gdzieniegdzie pobrzmiewa fascynacja ewangeli-ckim etosem pracy. Tym samym można zaryzykować stwierdzenie, że „statystyczny” ławkowy zborownik przychodzi do kościoła po to, aby znaleźć pociechę, usłyszeć dobre słowa. W dalszej części ks. Adam Pilch koncentruje się na spotkaniu Jezusa którego doznały kobiety. To spotkanie zostaje zaktualizowane w ten sposób, że przecież każde nabożeństwo jest „węwnętrznym zbliżenieniem się do [Jezusa]”. To zbliżenie powoduje w nas, jak zaznacza kaznodzieja: „uszczęśliwia nas i wzmacnia naszą wiarę”. W ostatniej części kazania znajdujemy nawiązania eschatologiczne, zmierzenia się z własną śmiertelnością – co w dzisiejszych czasach nie jest modnym tematem, ze świadomością tego, że Jezus żyje. Duchowny wzywa więc do życia w nadziei, którą wzbudzają Jezusowe słowa „Tam mnie ujrzycie”. 5. Zakończenie Mam świadomość, że zaprezentowany referat jest dość ogólny. Porównywanie kazań z różnych epok mogłoby spokojnie wypełnić parę prac magisterskich. Myślę jednak, że to porównanie pozwala nam uzmysłowić sobie, że pomimo niezmienności Ewangelii, jest ona różnie odczytywana w różnych czasach. Pusty grób powodował inne emocje dawniej, inne dzisiaj. Z pewnością przy głębszym badaniu natrafilibyśmy na kazania wręcz szokujące, marginalizujące lub nawet zaprzeczające zmartwychwstaniu. Jednakże w żadnej z popularnych, ewangelickich postylli w języku polskim takich treści nie ma. I to jest pocieszająca informacja, że na przestrzeni wieków największym autorytetem cieszył Wielkanocne zwyczaje WIELKANOCNY STÓŁ - SCENARIUSZ ZAJĘĆ OTWARTYCH DLA RODZICÓW Grupa wiekowa: klasa II a Czas trwania: 60 minut Metody: rozmowa kierowana, praca z tekstem, pokazu, praktyczna Formy: zbiorowa, indywidualna jednolita Środki dydaktyczne: tekst do głośnego czytania, karta pracy dla każdego ucznia, tekst inscenizacji (rola dla każdego ucznia), wielkanocny stół z tradycyjnymi ozdobami, ciastem, jajkiem do składania życzeń) Obszary aktywności: edukacja polonistyczna, artystyczna Cele ogólne: - umiejętność swobodnego wypowiadania się na dany temat - umiejętność czytania ze zrozumieniem - znajomość wielkanocnych zwyczajów i tradycji, kulturalne zachowanie przy wielkanocnym stole Cele szczegółowe: uczeń potrafi: - odpowiedzieć samodzielnie na pytania związane z usłyszanym tekstem - samodzielnie uzupełnić zdania związane z wielkanocnymi zwyczajami i tradycjami - poprawnie i w odpowiednim nastroju czytać i wygłaszać z pamięci przygotowane teksty - nazwać ozdoby, potrawy i inne przedmioty znajdujące się na wielkanocnym stole - zachować się stosownie do sytuacji i złożyć koleżankom, kolegom i zaproszonym gościom życzenia wielkanocne Przebieg zajęcia: 1. Powitanie zaproszonych gości. 2. Powtórzenie i utrwalenie wiadomości na temat wielkanocnych zwyczajów i tradycji - zebranie wiadomości z kilku poprzednich zajęć. 3. Odczytanie tekstu na ww. temat; samodzielne zaznaczanie właściwych odpowiedzi na pytania związane z tekstem, odczytanie ułożonego hasła. 4. Samodzielne uzupełnianie zdań nt. zwyczajów wielkanocnych; wyszukiwanie wśród obrazków symboli związanych z Wielkanocą, kolorowanie ich. 5. Przedstawienie inscenizacji "Wielkanocne obyczaje" przez wszystkich uczniów. 6. Zaproszenie dzieci i rodziców do wielkanocnego stołu, przygotowanego wcześniej przez uczniów przy pomocy nauczyciela. 7. Wzajemne składanie sobie życzeń, dzielenie się jajkiem, odśpiewanie piosenek rekolekcyjnych i wiosennych, konsumpcja. 8. Podziękowanie rodzicom za przybycie, pożegnanie ich przez dzieci. BABCIA OPOWIADA O WIELKANOCNYCH TRADYCJACH. (tekst do odczytania przez nauczyciela) Wiosna to moja ulubiona pora roku. Może dlatego, że na łąkach i w ogrodach pojawia się wówczas dużo kwiatów. W tym roku wiosna była szczególnie ciepła i pogodna. Za tydzień Wielkanoc. Ach, jak ja lubię te święta! Poprosiłam babcię Józię, żeby mi opowiedziała o związanych z nimi tradycjach. - Dobrze, bardzo chętnie - zgodziła się babcia - Czy wiesz, że Święta Wielkanocne są ruchome? Co roku wypadają w innym terminie. Ostatni tydzień przed świętami nazywamy Wielkim Tygodniem. W tym czasie ludzie porządkują nie tylko swoje domy, ale i swoje serca. Uczęszczają na wielkotygodniowe nabożeństwa i rozpamiętują wydarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa. - To bardzo ciekawe. Opowiadaj dalej babciu. - Dawniej był taki zwyczaj, że w nocy z Wielkiego Czwartku na wielki Piątek ludzie szli do rzeki, aby obmyć się wodą. - Oni szli w nocy? - Tak. Najważniejsze było, aby zdążyć przed wschodem słońca. - Babciu, po co ludzie tak robili? - Wierzono, że woda w tym czasie zabiera wszystkie choroby. Do dziś w niektórych regionach Polski ludzie utrzymują ten zwyczaj, ale zamiast chodzić nad rzekę, biorą wodę ze studni. - A wiesz babciu, że moim ulubionym dniem jest Wielka Sobota? - Dlaczego właśnie sobota? - Jak to, nie wiesz babciu? Przecież w tym dniu idzie się do kościoła poświęcić pokarm. - Ależ oczywiście, moja kochana Ewuniu, że też o tym nie pomyślałam. - Babuniu, a co należy włożyć do koszyczka na święconkę? - Obowiązkowo muszą tam być malowane jajka, kawałek wędliny, kromka chleba, wielkanocna babeczka, sól i chrzan. - A kiedy zaczniemy malować jajka? - Myślę, że możemy zrobić to w Wielki Czwartek. - A ja wiem, babuniu, że takie jajka nazywa się pisankami. I wiesz co, pójdę w tym roku z tobą do kościoła przystroić kwiatami grób Pana Jezusa. Sprawdź, czy dobrze zapamiętałeś treść czytanki "Babcia opowiada o wielkanocnych tradycjach". Zamaluj prawidłowe odpowiedzi na niebiesko. 1. O czym Ewa rozmawiała z babcią? S O WIELKANOCNYCH TRADYCJACH D O BOŻYM NARODZENIU Y O WIOŚNIE 2. Jak nazywany jest tydzień przed Wielkanocą? U WIELKI TYDZIEŃ F MAŁY TYDZIEŃ D ŚWIĄTECZNY TYDZIEŃ 3. Jaki dzień przed świętami Ewa lubiła najbardziej? A WIELKI PIĄTEK P WIELKĄ SOBOTĘ J WIELKĄ ŚRODĘ 4. Jak Ewa nazywała malowane jaja? Z KRASZANKI H MALOWANKI E PISANKI 5. Z czym związany jest zwyczaj obchodzony w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek? R Z OBMYWANIEM SIĘ WODĄ K Z TAŃCEM L ZE SPANIEM Litery znajdujące się przy prawidłowych odpowiedziach utworzą hasło. Odczytaj je i zapisz w kratkach. HASŁO: Uzupełnij zdania podanymi wyrazami: mazurki, jajka, baby, Wielkanoc, pokarmem, święconką, życzenia, wodą, życia Na Wielkanoc mamy i babcie pieką wspaniałe............................ i lukrowane.................... Dzieci malują....................... W Wielką Sobotę święcą koszyczki z .................................. W................................ ludzie składają sobie ............................ i dzielą się......................... Wielkanocne jajko jest symbolem............................. Zgodnie z tradycją w wielkanocny poniedziałek wszyscy oblewają się............................ INSCENIZACJA "WIELKANOCNE OBYCZAJE" Dzieci stoją przy stole nakrytym białym obrusem, na którym ustawione zostały: wazon z palmami i baziami, pisanki, wielkanocna baba, baranek, ozdoby wykonane na zajęciach i przyniesione przez dzieci gotowe z domu. Dwoje uczniów ma na szyi zawieszone kolorowe jajka z kartonu. SEBASTIAN -narrator Wielkanoc, Wielkanoc! Wielka radość w sercu, gdy chodzisz po świecie, kwitnącym kobiercu. Na stole pisanki tęczą malowane. Wśród zieleni trawy - cukrowy baranek. Bazie w wazoniku, ciasta i wędliny. Wielkanoc- i wielkie spotkanie rodziny. RADEK Nasz stół wielkanocny haftowany w kwiaty. W borówkowej zieleni listeczków skrzydlatych. Lukrowana baba rozpycha się na nim, A przy babie - mazurek w owoce przybrany. SANDRA Na półmisku rośnie owies - Jak przystało - prababci ręką wysiany, Cukrowy baranek skubie go nieśmiało, A obok misa pisanek. SEBASTIAN Zniosła mi kura jajek sześć. Pytam więc kury: - Czy mogę zjeść? WERKA Ko...ko...ko... Ani sadzonych, ani na twardo I jajecznicy - nie. I na miękko - nie! Nie dam! Choćbym miała pęknąć! BARTEK Więc pytam grzecznie kury: - Czy mogę utrzeć te jaja na kogel - mogel? Spojrzała na mnie jak na osła... I zagdakała wielce wyniosła, że... WERKA Jaja na pisanki zniosłam! SEBASTIAN - narrator Zwyczaj malowania jajek na Wielkanoc wywodzi się ze starych tradycji. Jajko było symbolem sił odradzającej się na wiosnę przyrody. W czasie uroczystego śniadania wielkanocnego dzielimy się święconym jajkiem, co ma zapewnić zdrowie i pomyślność całej rodzinie. ANIA Jak dobrze być pisanką, pisanką, Mieć kolorowe wdzianko, tak jak my. Jak dobrze być pisanką, mieć kolorowe wdzianko I kolorowe sny. Bo pisankom śnią się kurczaki, Malowane w barwne zygzaki. W kratkę, w paski, kurze stopki I pomarańczowe kropki. Takie wzorki to niezła rzecz, Każdy kurczak chciałby je mieć. Jak dobrze być pisanką, pisanką... RADEK A na Kurpiach splata się wysoko... Wiatr im wstążki porywa, chce je zanieść obłokom. A która Kurpianka najwyższą na kiju palmę uwije, To aż pod powałę urośnie jej synek. Te kurpiowskie palmy z pachnącego ziela, oj ziela... Długo w chacie przetrwają, aż do wesela. SEBASTIAN - narrator Polskie palmy robi się z gałązek wierzbowych, suszonych kwiatów, kłosów i kolorowych wstążek. Mają chronić przed chorobami i zapewniać dobre plony. MAGDA A w poniedziałkowy ranek... Pisk! Krzyk! Śmiechy! Cała wieś tu biegnie! Wiadra, miski, konwie i dzbanek... Któż się zimnej wody zlęknie? Chyba tylko ten z cukru baranek! KRZYSIU Śmigus - dyngus, dyngus - śmigus, Nie kryjże się, nie wymiguj. Bo dziś każdy - stary, młody Nie uniknie wiadra wody! WOJTEK Prysznic, prysznic koło studni, Już od rana pompa dudni. Kto choć z okna nos wysunie, Wnet na niego strumień lunie! Dyngus - śmigus, śmigus - dyngus, Śmiej się córko, śmiej się synku. Tak się śmieje wieki całe Wielkanocny Poniedziałek. SEBASTIAN - narrator W wielkanocny poniedziałek stary zwyczaj każe oblewać się wodą, wołając przy tym: Śmigus! Dyngus! Dziś wystarczy, by zachować zwyczaj, buteleczka zwykłej wody lub odrobina wody kolońskiej, ale kiedyś w "lany poniedziałek" zdarzały się i całe wiadra...Ludzie śmiali się i dobrze bawili. MACIEK Od podwórka do podwórka idą chłopcy, niosą kurka. A niezwykły jest to kurek. Skrzydła z dykty, ogon z piórek. Grzebieniasty, kolorowy... Wielkanocny, dungusowy! Lato idzie, zima schodzi, nasz kogutek boso chodzi. Dajcie choć po dwa grosiki, by kogucik miał buciki! Gdy z chaty wygląda okienkiem dziewczyna, Kurek wtedy inną piosenkę zaczyna. KINGA Za stodołą ścieżka, chowaj mamo pieska. Masz córeczkę ładną, chłopcy ci ją skradną! PAWEŁ Gospodyni teraz szybko drzwi otwiera. Do kobiałki wkłada ciasto, kawał sera. Parę barwnych jajek kładzie ręką szczodrą, By się w gospodarstwie jak najlepiej wiodło. HANIA Dziękują chłopaki. Zaskrzypiały koła. Odjechała dalej gromadka wesoła By śpiewać dyngusową piosenkę. SEWERYN Idzie lato, zima schodzi, nasz kogutek boso chodzi. Dajcie, dajcie chociaż grosik, niech kureczek butki nosi. Oj, nosi, nosi! SZYMON Wielkanocne obyczaje wszyscy dobrze znamy, Pamiętamy o nich, gdy przy stole się zbieramy. KASIA Siada mama przy stole, a przy mamie - tata. I my. Wiosna na nas zza firanek zerka, A pstrokate firanki chcą tańczyć oberka. DAWID Wpuśćmy wiosnę, niech słońcem zabłyśnie nad stołem, W wielkanocne świętowanie jak wiosna wesołe! Wszystkie dzieci śpiewają piosenkę "Pisanki" Pisanki, pisanki, jajka malowane, Nie ma Wielkanocy bez barwnych pisanek. Pisanki, pisanki, jajka kolorowe, Na nich malowane bajki pisankowe. Na jednej kogucik, a na drugiej słońce, Śmieją się na trzeciej laleczki tańczące. Na czwartej kwiateczki, a na piątej gwiazdki, Na każdej oisance barwne opowiastki. Opracowanie: Ewa Krupa Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies. Dowiedz się więcej. Wielkanocny kulig z pochodniami i ogniskiemKażda nasza oferta Wielkanocy w Górach zawiera standardowy pakiet atrakcji w cenie: noclegi, wyżywienie, bilet na termy podhalańskie, lampiony szczęścia, imprezę góralską z wyżywieniem i muzyką na żywo, dancing z zespołem w karczmie regionalnej, dodatkowo znajdą Państwo animacje dla dzieci , wielkanocne tradycje Podhala i oczywiście szykowanie koszyczka wielkanocnego. Ale nie wymieniliśmy jeszcze jednej atrakcji: wielkanocny kulig!Święta w górach to i świąteczny kulig!Kulig, ognisko, pochodnie, góralska muzyka, pieczenie kiełbasek – cieszą się dzieci, bawią się dorośli! Jeden z wieczorów wielkanocnego turnusu to “Wielkanoc z kuligiem”! Transport? Dojazd? O to się Państwo nie martwią! Górale podjeżdżają pod ośrodek w którym Państwo mieszkają. Wsiadamy na wozy i ruszamy w drogę!Pierwsza część to porządna przejażdżka – Góral na wozie rzuci sprośny dowcip, z chęcią wypije Państwa zdrowie – jak mu się podrzuci herbaty. Góral wie, że klienci lubią pośpiewać i posłuchać – więc bez krępacji prosimy go namawiać i przejażdżce dojeżdżamy na leśną polanę, a tam czeka na Państwa nasz leśny szałas i ognisko! Z wozów wysiadamy i spokojnie udajemy się wysmażyć kiełbaski. Jak już pośpiewamy i potańczymy (to już kwestia Państwa humoru – o muzykę, kiełbaski, chlebek i dodatki zadbamy – napoje rozweselające we własnym zakresie!!!), a konie pojedzą i odpoczną, to wracamy na swoje luksusowe środki życzą sobie Państwo porobić ładne pamiątkowe zdjęcia, prosimy o ustalenie z woźnicą – przypilnuje koni i zdjęcia będą perfekcyjne!Kiedy ognisko się skończy, prosimy odebrać pochodnie! Pochodnie można odpalić od ogniska. Droga powrotna jest już krótsza, i odwieziemy Państwa bezpośrednio pod ośrodki. Niektóre dawne polskie tradycje wielkanocne mogą Wam się wydać co najmniej dziwne. Część z nich nazwalibyśmy marnotrawstwem, inne brutalnością. Co ciekawe bywają one jeszcze gdzieniegdzie kultywowane. Oto najciekawsze i najdziwniejsze polskie tradycje wielkanocne. Pogrzeb żuru Żurek te może być postną potrawą. Fot. Shutterstock Wielkanoc kończy okres Wielkiego Postu, a ten jak wiadomo wymaga od wiernych wstrzemięźliwości w spożywaniu pokarmów, zwłaszcza potraw mięsnych. Poszcząc często chowano naczynia, w których tradycyjnie przygotowywało się mięso. Jedzono zaś tylko potrawy postne, niekiedy w kółko te same. Jedną z potraw postnych w dawnej Polsce był żur, chudy i bez kiełbasy, o kwaśnym posmaku. Ta licha niekiedy zupa mogła się naprawdę przejeść przez cały okres Wielkiego Postu. Nic więc dziwnego, że gdy nadchodziła Wielkanoc z uciechą żegnano się z żurem. Pogrzeb żuru to nic innego jak żegnanie się z zupą, której każdy miał już dosyć. Na niektórych wsiach było to obnoszenie gara z zupą po całej okolicy przez wybranego do tego celu mężczyznę i uderzanie przez mieszkańców kijami w gliniane naczynie z żurem, aż pękło. W innych regionach Polski było to wylewanie dużych ilości postnej zupy lub wręcz wyrzucanie jej pełnych garnców, do których dorzucano też błoto. Dziś się już tej tradycji tak chętnie nie kultywuje. No i to także marnotrawstwo jedzenia. Wieszanie śledzia Śledź to tradycyjna potrawa postna. Fot. Shutterstock Zwane też pogrzebem śledzia wieszanie śledzia to tradycja o podobnym znaczeniu co pogrzeb żuru. Śledź także był potrawą postną, tak jak zresztą każda ryba. Śledzie były powszechne i tanie, a przez to w Wielkim Poście przejadały się równie łatwo co żur. Biedne ryby, a właściwie ich truchła, były wieszane na drzewach. Skazywano je na bycie pożartym przez ptaki, co poszczący obserwowali z mściwą satysfakcją. Wieszanie Judasza Judasz, zdjęcie ilustracyjne. Fot. Pixabay Gdy nadeszła Wielkanoc, w Polsce wieszano nie tylko śledzie, ale także symbolicznie urządzano pogrzeb Judaszowi: zdrajcy Jezusa w Nowym Testamencie. To ta biblijna postać pośrednio przyczyniła się do tego, że Chrystusa z Nazaretu ukrzyżowano, gdyż to właśnie Iskariota zdradzieckim pocałunkiem wskazał namiestnikom cezara swojego Nauczyciela. Kukły Judasza wieszano na drzewach, a w kieszenie wsadzano symboliczne 30 srebrników. Następnie nad szmacianą lalką po prostu się pastwiono. Rzucano weń kamieniami, biczowano, zrzucano z mostu do rzeki, czy też podpalano. Tradycja w wielu regionach Polski uchodzi dziś za zbyt brutalną, choćby do pokazywania dzieciom. Świnka w koszyku Łodzianie w ciekawy sposób podkreślali swoją odmienność religijną. Fot. Pixabay Łódź nie tylko jest w centrum Polski, ale także na styku kultur i religii. Mają tam swoje przedstawicielstwa nie tylko kościół katolicki, ale również prawosławny, protestancki oraz wyznanie mojżeszowe. Chrześcijanie z województwa łódzkiego bardzo pragnęli się z okazji świąt Wielkiej Nocy odróżnić od pozostałych religii, dlatego dawniej na stołach stawiano kawał świńskiego udźca czy wieprzowej szynki w koszyku. Jest to bowiem mięso, którego nie spożywa społeczność żydowska. Przy okazji cieszono się w ten sposób, że w końcu można zjeść soczysty kawałek mięsa po okresie postu. Kaczanie jaj Kaczanie jaj to inaczej toczenie jaj. Fot. Pixabay Kaczanie jaj to inaczej toczenie ich. Tradycja ta pochodzi z Wileńszczyzny, ale była kultywowana także w innych rejonach Polski. Wystarczył kawałek deski, którą ustawiano pochyło, a następnie puszczano po niej jajka. Każde z nich przypisane było do innego domownika. Pisanki toczyły się i stukały o siebie, a większość rozbijała się. Wygrywał ten, którego jajko miało najsilniejszą skorupkę. Odmianą tego zwyczaju jest stukanie się ugotowanymi jajkami przy wielkanocnym stole, które jest dużo powszechniejszą tradycją, kultywowaną także dziś w wielu polskich domach. Śmigus bez dyngusa Śmigus bez dyngusa? To możliwe. Fot. Unsplash Na Kaszubach świętowano zaś śmigus dyngus, tylko że bez dyngusa. Innymi słowy smagano dziewki pragnące wyjść za mąż, a ta która mocniej dostała witkami, miała się spodziewać rychłego pojawienia się na ślubnym kobiercu. Tradycyjnie w Poniedziałek Wielkanocny na terenie większości Polski jedynie oblewamy się wodą, czyli obchodzimy dyngusa. Natomiast Kaszubi czasami i współcześnie dość solidnie się biczują. Co ciekawe ciężko o miejsce w Polsce, w którym jest i śmigus, i dyngus. Czerwony barszcz Barszcz czerwony zamiast żuru na Wielkanoc? To także w Łódzkiem. Fot. Pixabay Oto kolejny dowód na to, że mieszkańcy woj. łódzkiego pragnęli się wyróżniać. W tej części Polski dla podkreślenia swojej chrześcijańskiej odmienności kulturowej i religijnej, na wielkanocnym stole podawano barszcz. Jednak nie był to barszcz biały (z jajkiem i białą kiełbasą, jak w wielu polskich domach), a czerwony. Tradycyjnie kojarzymy go ze świętami Bożego Narodzenia, ale akurat w Łodzi dawniej była to potrawa goszcząca na stołach w oba wspomniane święta. Weronika SkupinRedaktor serwisu która z pasją odkrywa i opisuje kolejne piękne miejsca w Polsce. Częściej wybiera plecak, hostel i eskapady w nieznane miejsca, niż walizkę, hotel i zorganizowane wycieczki. Wieloletnia dziennikarka prasowa. Jest saunamistrzem i startuje w zawodach saunowych. Odpręża się czytając książki, w wolnych chwilach biega. Uwielbia gry planszowe.

kawały o świętach wielkanocnych